BEHEMOTH

Jeden z przodujących polskich bandów wpisujących się w nurt BlackMetalowy - BEHEMOTH - powstał w połowie 1991 roku z inicjatywy Nergala, który od tamtej pory niezmiennie i z tą samą pasją przewodniczy grupie we wszystkich poczynaniach oraz zajmuje miejsce wokalisty, uraczając nas swym skrzekiem. Zespół jest Ojcem polskiego Blacku.
Rok 1992 przynosi ze sobą pierwsze demo - "ENDLESS DAMNATION" - które (delikatnie rzecz ujmując) ma nie najlepszą jakość i cechuje się nieskomplikowaną muzą oraz surowością działającą zdecydowanie na plus, jeśli chodzi o twórczość tego nurtu.
Kolejny rok (1993) to kolejne demo - "THE RETURN OF THE NORTHERN MOON" - niewątpliwie lepsze od pierwszego dziełka, choć równie mało skomplikowane. Dema nie odniosły jakiegoś wielkiego sukcesu i zespół pozostał nie zauważony w swoim undergrundowym pałacyku. Jednakże czas Behemotha, przynoszący chwałę i splendor, miał nadejść i to prędzej niż ktokolwiek mógłby wówczas przypuszczać. Przełomem okazało się kolejne demo - "...FROM THE PAGAN VASTLANDS" - datowane również na 1993 rok. Rozeszło się ono w kilkutysięcznym nakładzie na całym świecie. Rok 1994 to mini album zatytułowany "AND THE FORESTS DREAM ETERNALLY". Wydaniem zajęła się mała włoska firma Entropy Records, a następnie Pagan Records. W 1995 roku powstaje dzieło o tytule "SVENTEVITH (STORMING NEAR THE BALTIC)". Na płycie panuje niepowtarzalny klimat. Dzieło!! Płyta otwiera wrota, prowadzące w szeroki świat i Behemoth przekracza owe wrota, stając się znanym poza granicami naszego uroczego państewka.
Nergal i towarzysze przenoszą się do niemieckiej wytwórni Solistitium Record, pod której skrzydłami w 1996 roku wydają kolejnego "longplaya" (brzmi jak poperstwo, hehe), czyli "GROM", który zajmuje nieprzerwanie pierwsze miejsce w mej prywatnej hierarchii od siedmiu lat. To, przynajmniej dla mej skromnej osóbki, totalne objawienie. Objawienie aury pogańskiej świetności "LASÓW POMORZA", pachnących deszczem, łowami i wiatrem niosącym echo imion słowiańskich bożków. Płyta znacznie bardziej urozmaicona od poprzedniczki. Wykorzystano kobiecy i czysty, podkreślam CZYSTY męski śpiew - wycie. Do zespołu dołącza Les, wyręczając Nergala w grze na basie. "GROM" (zajebiście porażający i chciałoby się rzec, że z jasnego nieba, hehe) utwierdził pozycję Behemotha na scenie BlackMetalowej.Zaczyna się era dużych koncertów. Na wszystkich wspomnianych wyżej płytach wyraźnie widać, a raczej słychać fascynację Nergala mitologią słowiańską i Pogaństwem. To kocham najbardziej, dlatego "GROM" czcze prawie z takim samym namaszczeniem jak Księżyc, hehe. Ostatni wspomniany krążek kończy wspaniałą ere Pogaństwa. Zainteresowania frontmana kierują się w stronę Satanizmu i Okultyzmu, co zapowiada zmiany w twórczości. CZy na lepsze? Zdania są podzielone. Ja osobiście twardo obstaje przy swoim, że czasy świetności kończy "GROM", no...może "PANDEMONIC INCANTATIONS", ale wróćmy do tematu... Z zespołu odchodzi perkusista, Baal Ravenlock, grający od początku. Zastępuje go jeden z najlepszych pałkarzy w Polsce - Inferno. Rok 1997 to EPka - "BEWITCHING THE POMERANIA" - będąca zapowiedzią nowego stylu w muzyce Behemotha. Wydawnictwo zawiera zaledwie trzy wałki, z czego tylko jeden jest nowy. Potem nadchodzi czas "PANDEMONIC INCANTATIONS". Zamiast Lesa na basie czadu daje Mefisto. Płyta jest potwierdzeniem słuszności pozycji, jaka Behemoth zajmuje na światowej scenie. W 1998 roku grupa podpisuje kontrakt (nie cierpię tego słowa!!!) na dwie płyty z włoskim avantgarde Music. W 1999 roku wychodzi "CHAPTICA:THE ESSENCE OF UNDERWORLD". Wydano ją, ponieważ wszystkie dokonania sprzed "PI" są bardzo trudno dostępne (ja zdobyłam!!). "CHAOTICA..." zawiera zremastrowane : "SVENTEVITH...", "AND THE FORESTS...", "GROM", "BEWITCHING..." oraz jeden utwór z "THE RETURN...", jeden z "ENDLESS..." i dwa wcześniej nie publikowane covery - wielkiego Mayhema i Destruction. Kolejna płyta to wyraz zmiany zainteresowań Nergala, na co wskazuje już sam tytuł - "SATANICA" - znana na całym świecie. Trzeba przyznać, że brzmi świetnie, ale udało się zatrzymać trochę tego blackowego "brudu". Płyta oznacza także nowe zmiany w składzie...na bas wchodzi Novy (lider Devilyn), a na drugą gitarę Havoc.
Rok 2000 to "THELEMA.6", która niewiele ma już wspólnego z Blackiem, to raczej Death, przez co zespół stracił wielu fanów. Szczerze mówiąc, ja straciłam Entuzjazm, choć podziwiam chłopców za odwagę. Bardzo dobre brzmienie> Nie ma już "brudu", a tego bardzo mi brakuje. 2001 rok przynosi mini album - "ANTYCHRISTIAN PHENOMENON" - gdzie zamieszczono utwory z sesji nagraniowej "THELEMY.6" i dwa inne kawałki.
W końcu rok 2002, a wraz z nim ostatnie, jak na razie, wydawnictwo - "ZOS KIA CULTUS" - nie mające już NIC wspólnego z Blackiem. Zobaczymy, co przyniesie przyszłość... W swojej karierze Behemoth, który był dla mnie objawieniem, gdy zaczynałam słuchać Słusznej Muzy, zagrał wiele koncertów u boku wielkich(Gorgoroth, In Flames, benediction, Edge Of Sanity, Limbonic Art, Satyricon, Deicide).Ciekawe z kim jeszcze zobaczymy chłopaków z pomorskich lasów...

Dying Beauty
beauty-in-black@wp.pl




INNE


stat4u